Wywiad ze zwycięzcą wiosny

Emocje w trakcie Multiligi były ogromne. Moim celem było obronienie miejsca na podium, tymczasem okazałem się najlepszy - opowiada Artur Zawadzki z Krakowa (FC Jedenastka), zwycięzca wiosennej edycji

>> TOP 10 wiosennej edycji

Dwie kolejki do końca
ARTUR ZAWADZKI: - W końcówce sezonu wyczułem szansę, ponieważ byłem wysoko w generalce, a na cztery ostatnie rundy spotkań zachowałem wszystkie cztery aktywności - KAPITANÓW DWÓCH, ŁAWKA PUNKTUJE, JOKER i DZIKA KARTA.
Po 32. kolejce byłem już ósmy i wiedziałem, że pomimo straty 16 punktów do podium i 26 do lidera, wciąż mam realne szanse na TOP 3. Wtedy uznałem, że najpierw sprawdzi się ŁAWKA PUNKTUJE. Miałem co prawda trochę inne plany transferowe, ale dwaj piłkarze Legii Warszawa (Luquinhas i Ryoya Morishita) dostali zawieszenia, co zmusiło mnie do ich sprzedaży.
Moja ŁAWKA PUNKTUJE opierała się m. in. na trzech piłkarzach Widzewa Łódź. Na całe szczęście ta trójka w meczu przeciwko Puszczy Niepołomice zdobyła łącznie 17 punktów, nawet mimo tego, że Samuel Kozlovsky rozpoczął spotkanie na ławce.
Warto też dodać, że bardzo mi pomógł w dogonieniu czołówki Jakub Czerwiński, który w sobotnim meczu Piast Gliwice - Górnik Zabrze strzelił gola i uzyskał aż 13 punktów.

Przed MULTILIGĄ
- Biorąc pod uwagę intensywność i nieprzewidywalność ostatniej kolejki, wiedziałem, że to właśnie wtedy najtrudniej podejmować decyzję o kapitanie. Dlatego cała odpowiedzialność spadła na JOKERA (śmiech).
Transferów nie robiłem aż do momentu, kiedy poznaliśmy wyjściowe jedenastki wszystkich drużyn PKO BP Ekstraklasy. Wiedząc, ile mogę stracić przez brak Mikaela Ishaka i Iviego Lopeza, poczułem się zmuszony, żeby sprowadzić tę dwójkę do składu. Mimo że wiązało się to z koniecznością poniesienia 3 minusowych punktów za dodatkowy transfer.

W trakcie MULTILIGI
- Emocje były ogromne. Moim celem było obronienie miejsca na podium, jednak początek rywalizacji nie układał się po mojej myśli. Kontuzja Iviego Lopeza, gol Afonso Sousy (na kapitanie w konkurencyjnej ekipie) oraz strata czystego konta Rubena Vinagre sprawiły, że zrobiło się naprawdę nerwowo. W drugiej połowie na bieżąco analizowałem sytuację w klasyfikacji generalnej i widziałem, że jeśli nic się nie zmieni, to mogę wypaść poza podium. Na szczęście po godzinie gry zaczęły napływać coraz lepsze informacje - asysta LOTTO Bartosza Wolskiego, obroniony rzut karny przez Rafała Gikiewicza. A już duży uśmiech na mojej twarzy pojawił się w samej końcówce - gol Marcela Krajewskiego, który odebrał czyste konto Rakowowi Częstochowa, oraz żółta kartka Joela Pereiry, który był kapitanem w zespole głównego rywala. W tym momencie poczułem, że mogę wygrać, ale od razu muszę dodać, że były to dla mnie zdecydowanie najbardziej intensywne dwie godziny tego sezonu PKO BP Ekstraklasy.

Po MULTILIDZE
- Po ostatnim gwizdku Multiligi wciąż nie wiedziałem, czy mogę się cieszyć. Sytuacja w klasyfikacji generalnej wydawała się na tyle wyrównana, że trzeba było czekać na ogłoszenie JEDENASTKI KOLEJKI, która dużo mogła zmienić.
Już po wszystkim sprawdzałem tabelę kilkukrotnie, nie wierząc, to co widzę. Zwycięstwo to ogromna satysfakcja, która jest wynikiem godzin analiz, cierpliwości, ale także sporej dawki szczęścia. Przed sezonem liczyłem na rywalizację głównie w gronie znajomych, celując w zdobycie jak największej liczby punktów w lidze prywatnej. To niesamowite uczucie wygrać LOTTO Fantasy Ekstraklasę.

Nie czekaj! Załóż drużynę już dziś i wygraj.
Zarejestruj się i walcz o cenne nagrody!


Załóż konto