W ostatniej kolejce szczególnie cieszyły zdobycze bramkowe Daniego Ramireza i Rafaela Lopesa, gdyż byli to piłkarze kupieni przed decydującą rozgrywką - opowiada Emil Rokitnicki z Ostrowca Świętokrzyskiego (DRIN TIN 2)
FANTASY EKSTRAKLASA: W niedzielę poszedł Pan spać, nie wiedząc, że jest zwycięzcą wiosennej edycji.
EMIL ROKITNICKI: Dużo było niepewności, ale spałem bardzo dobrze (śmiech). Liczyłem sobie punkty i w niedzielę wieczorem, i w poniedziałek rano, ale wiedziałem, że wszystko będzie zależeć od dodatkowych punktów za InStat Index.
O sukcesie zdecydowała ostatnia kolejka, zdobył Pan 70 punktów i z siódmej pozycji wskoczył na pierwszą. Finisz rozpoczął Pan jednak dużo wcześniej: 61. miejsce (25. kolejka) - 52. miejsce (26. kolejka) - 34. miejsce (27. kolejka) - 15. miejsce (28. kolejka) - 7. miejsce (29. kolejka) - 1. miejsce (30. kolejka).
- Może bardziej zacząłem zwracać uwagę na składy rywali, gdyż powoli robiły się podobne i postanowiłem mocniej poszukać różnicy. Myślę, że takim punktem zwrotnym była 28. kolejka. Mimo że Mateusz Szwoch nie wykorzystał rzutu karnego i uzyskał minus 1 punkt, to ostatecznie dużo awansowałem w klasyfikacji generalnej (z 34. na 15.). Zacząłem po cichu liczyć, że może uda mi się dogonić czołówkę. Tym bardziej że w przedostatniej rundzie spotkań trafiłem z Jesusem Jimenezem (15 punktów). To był znakomity ruch, który pozwolił mi wskoczyć do TOP 10.
Ostatnia kolejka to już prawdziwy wulkan emocji.
- Oglądam Multiligę, a tam najpierw gol Daniego Ramireza, następnie Jakuba Świerczoka, potem Rafaela Lopesa i Mateusza Szwocha. Pomału zbliżał się sukces (śmiech). Szczególnie cieszyły zdobycze bramkowe pomocnika Lecha Poznań i napastnika Legii Warszawa, gdyż byli to piłkarze kupieni przed decydującą rozgrywką. Zacząłem wierzyć.
Spojrzałem w historię DRIN TIM 2. Nigdy nie dokonał Pan więcej niż dwóch darmowych transferów (oprócz 20. kolejki, ale to zrozumiałe, bo wtedy uruchomiona została DZIKA KARTA).
- Nie po drodze mi było z prowizjami. Po prostu nie lubię zaczynać weekendu od trzech minusowych punktów.
Rundę jesienną zakończył Pan na 17400. miejscu. Skąd taka przemiana wiosną?
- Mam w konkursie Fantasy Ekstraklasa dwie drużyny. Jedna punktuje lepiej jesienią, a druga - wiosną. Gdyby udało się połączyć ich najlepsze wyniki, to miałbym duże szanse w klasyfikacji sezonu (śmiech).
Panie Emilu, jak u Pana z futbolem międzynarodowym, zbliża się Euro?
- Piłka nożna to moja pasja i biorę udział w każdej zabawie tego typu. Także czekam teraz na mistrzostwa Europy, ale jak zawsze - Fantasy Ekstraklasa to numer 1.