Krzysztof Stuchlik z Krakowa, menedżer LIGI KOPACZY, jednej z najstarszych lig prywatnych w Fantasy Ekstraklasie, prawnik, przedsiębiorca, jest też miłośnikiem - z sukcesami - pokera sportowego. Nagrodą za zwycięstwo w klasyfikacji listopada jest oryginalna piłka meczowa z podpisem wybranego piłkarza.
FANTASY EKSPERT: Znajomość rachunku prawdopodobieństwo chyba nie pomaga w Fantasy Ekstraklasie. Jest Pan na 6960. miejscu w klasyfikacji generalnej.
KRZYSZTOF STUCHLIK: - Pozycja w głównym rankingu nie ma dla mnie żadnego znaczenia. Liczy się tylko i wyłącznie miejsce w LIDZE KOPACZY. Ligi, która istnieje od niemal 10 lat. Ligi, która ma swoją grupę na Facebooku i witrynę internetową, gdzie jeden z kolegów napisał program, dzięki czemu mamy wszystkie składy, transfery, punkty w jednym miejscu, i możemy to wszystko na bieżąco komentować. Ligi, w której po każdym sezonie są gale, oczywiście wszyscy w garniturach i pod krawatem, nagrody, wyróżnienia i - co najważniejsze - dobra zabawa do samego rana.
LIGA KOPACZY to tak naprawdę dwie ligi - klasyczna i head-to-head - z własnym regulaminem. Takich zasad nie ma chyba nigdzie.
- Zgadza się, każdy z nas ma dwie drużyny. Główne założenie jest takie, że jeżeli mam danego piłkarza w pierwszym zespole, to nie może się powtórzyć w drugim. Także trzeba się mocno nagłówkować przed każdą kolejką, dokonując transferów.
Mało tego, organizujemy też PUCHAR LIGI KOPACZY, w której biorą udział wszystkie nasze drużyny - jest nas 18, czyli 36 zespołów. Oczywiście dla zwycięzcy, podobnie jak dla laureatów obu lig, podczas gali wręczany jest okazały puchar.
Z Waszymi imprezami kończącymi sezon związana jest historia ze Zbigniewem Bońkiem.
- Wysłaliśmy zaproszenie do PZPN, w odpowiedzi dostaliśmy pismo, że Pan Prezes niestety się nie pojawi, bo natłok obowiązków nie pozwala. W załączniku była książka z jego autografem. Upominek otrzymał jeden z laureatów ligi, a podobizna Pana Prezesa była cały czas z nami obecna, bo została ładnie wyeksponowana na krześle przy stole.
Panie Krzysztofie, podpis na wygranej piłce ma złożyć Artur Boruc. Gdyby bramkarz Legii Warszawa był kartą…
- To chyba oczywiste - Król Artur, zatem KRÓL PIK (śmiech).