Niepokonany Lech, druga porażka Legii z rzędu, pierwsza wygrana Górnika Łęczna, piękne bramki, klasycznie trochę kontrowersji, ale przede wszystkim sporo emocji. Siódma seria gier za nami, a zespół FS spisał swoje spostrzeżenia i poniżej się nimi z Wami podzielił. Zapraszamy do lektury!
Warta Poznań - Bruk-Bet Termalica Nieciecza 0:0
W wywiadzie przedmeczowym, zapytano Mariusza Lewandowskiego czy nie obawia się casusu ŁKSu: ładna gra, ale bez wyników. Naturalnie odparł, że ma nadzieję iż tak nie będzie, ale trzeba przyznać, że pytanie było zasadne. Bruk-Bet zagrał niezły, odważny mecz, stworzył sporo sytuacji, oddał 15 strzałów, ale tylko 4 celne. Strzelali niemal wszyscy (9 piłkarzy, Sebastian Bonecki 3 strzały), więc trudniej na kimś konkretnym zawiesić wzrok. Słoniki próbują tworzyć akcje od tyłu i do pewnego punktu na boisku im to wychodzi. Potrafią fajnie poklepać, z pomysłem, ale podanie otwierające zawodzi. Następuje jakaś blokada. I my nakładamy blokadę na piłkarzy BBT w naszych składach, bo kokosów z tego nie będzie. Być może na pewną uwagę zasługuje Bartłomiej Kukułowicz (0.5, 5 pkt), który postawą na treningach zasłużył na skład i na tle zespołu wypadł naprawdę dobrze. Trzeci InStat w BBT, 2 strzały, rzuty rożne i wolne (dopóki na placu nie pojawił się Martin Zeman). Wygląda na to, że może mieć szansę na więcej minut, ale czy ktoś odważy się przewidywać czyste konta Termalici? My nie. Z kolei rewelacja zeszłego sezonu, Warta Poznań, ugrała siódmy punkt w siódmym meczu ligowym. Patrząc na sytuacje które kreują ciężko mówić o klątwie drugiego sezonu, ale faktem jest, że ich gra nie przekłada się na nasze punkty. Milan Corryn miał jeden wyskok, Adam Zrelak i Mateusz Kuzimski to druga dziesiątka napastników. A jednocześnie kiedy ogląda się mecze Warty to ma się nieodparte wrażenie, że coś wreszcie musi wpaść. Być może sytuacja się zmieni, kiedy zaskoczy debiutant z sobotniego meczu, Jason Papeau. Co prawda źle wszedł w mecz, zaliczył kilka strat, ale później było już tylko lepiej (najwyższy InStat – choć nadal niski, 4 strzały, 2 podania kluczowe, 6 razy faulowany). Dużo lepiej sytuacja wygląda w defensywie, gdzie Adrian Lis (2.0, 26 pkt) czy Jan Grzesik (2.4, 32 pkt) i/lub Aleks Ławniczak (1.7, 26 pkt) to mocne nazwiska w OR. Warta to jeden z lepiej odbudowujących obronę zespołów w ESA. I w tym meczu też było to widać, choć w końcowym rozrachunku Bruk-Bet może czuć drobny niedosyt. (KB)
Cracovia - Górnik Zabrze 2:2
Już w 2min Jesus Jimenez (2.9, 30pkt) pokazał co myśli o teoriach spiskowych, że przestanie grać, bo nie wyjechał do Turcji i takie tam; rajd, drybling, strzał przy słupku, gol. Inna sprawa, że chyba 5 graczy gospodarzy broniło w tej akcji w sposób skandaliczny. Hiszpan był widoczny też w innych sytuacjach i to on wysuwa się na pierwszy plan w optyce fantasy w Górniku (najwyższy InStat w zespole, 2 strzały, 3 celne kluczowe podania) Gdyby Alasanah Manneh był w formie to jego też ciężko by pomijać w naszych rozważaniach. Jak ma dzień, to potrafi zagrać bardzo fajną piłkę. Asysta do Piotra Krawczyka była fantastyczna. I o ile Górnik do przerwy prowadził zasłużenie, to na drugą połowę wyszedł inny zespół. A to wykorzystała zdeterminowana Cracovia. Trzeci mecz Cracovii bez porażki, 15 celnych strzałów, 10 rogów, 9 kluczowych podań, dwie bramki i w konsekwencji doskonały InStat Rodina 401. Faktem jest jednak, że ten punkt Cracovia wydarła Górnikom z gardła. Całymi fragmentami podopieczni Probierza grali źle. Próbowali klepać do przodu, ale kiedy przeciwnik miał piłkę to zaczynał się chaos obronny. Jedyną sytuację okołobramkową w pierwszej połowie miał Pelle i zasadniczo jest to nazwisko, które swoje punkty będzie ciułać. Druga połowa to jednak był popis determinacji zespołu Probierza i/lub anonimowości gry Zabrzan. I, co nie jest bez znaczenia, dobrej decyzji Probierza. Zmiana na trójkę z tyłu, uwolniła potencjał Pestki na wahadle. Szarpał skrzydłem i to po dwóch na nim faulach doszło do sytuacji bramkowych, po których Matej Rodin radował krakowską publiczność. (KB)
Jagiellonia Białystok - Stal Mielec 1:1
Kibice domagali się „tylko zwycięstwa” a dostali „znowu remis” i tym samym Jaga zdobyła drugi punkt w czwartym meczu. Zdecydowanie poniżej oczekiwań i jakby się zdawało potencjału. Imaz (2.5, 34 pkt) to najczęściej strzelający na bramkę rywali piłkarz. W tym meczu oddał 3 strzały, spróbował 5 kluczowych podań. A jednocześnie menedżerowie fantasy i kibice Jagi nie mogą być zadowoleni. Ale znowuż Hiszpan to 8. pomocnik jeśli chodzi o liczbę punktów. Być może Jesus odzyskałby regularność w punktowaniu, gdyby koledzy wykorzystywali jego świetne podania. Inna sprawa, że Hiszpan też potrafi zawalić, bo sytuacja z 53 min to powinien być gol w jego wykonaniu. Lekiem na całe zło w ofensywie miał być Michał Żyro. No cóż, na razie łatwiej mówić o starym, niedobrym Michale niż podziwiać jego trafienia. Jaga kreowała (13 strzałów), ale znowu była nieskuteczna. Skorzystała z tego Stal, która przez wielu skazywana była (nadal jest?) na spadek. Wciąż wiele spraw nie funkcjonuje tam dobrze, ale piłkarze Majewskiego konsekwentnie robią swoje i zbierają punkty. W tym meczu stworzyli 9 sytuacji, ale żeby ich polecać trzeba poczekać na konkretny mecz. Inna sprawa, że Mak miał obowiązek strzelić bramkę w 38 min. O ile Jaga będzie zawsze coś strzelać i coś tracić, to patrząc na terminarz Stali i najbliższy mecz z Rakowem i Radomiakiem, łatwiej napisać, że będą tracić. Ale Ekstraklasa nie takie teorie obalała. (KB)
Śląsk Wrocław - Legia Warszawa 1:0
Jak podsumujemy działania Legii w tym meczu? Cała para poszła w GWIZDEK! Przechodząc jednak do kwestii stricte sportowych – Lirim Kastrati kreował, Tomas Pekhart marnował, a Śląsk triumfował. Kosowianin grał zaledwie 45 minut, ale szybko wytłumaczył dlaczego kosztował Legię tak dużo (na szczęście w Fantasy kosztuje tylko 1.9! i już niedługo może stać się ciekawą opcją budżetową). Problemem nowego zawodnika warszawskiej drużyny jest to, że w FE oznaczony jest jako napastnik, a (przynajmniej w tym meczu) występował na wahadle, będąc przyklejonym do bocznej linii boiska przez zdecydowaną większość czasu. Stworzył jednak dwie stuprocentowe sytuacje i naprawdę mógł się podobać. Nie efektowność, a efektywność liczy się jednak najbardziej. Skuteczni byli piłkarze Śląska. Znów bliski punktów był Erik Exposito (2.0, 30 pkt), który nie bez powodu jest najlepiej punktującym napastnikiem w grze. Na marginesie możemy dodać, że gdyby Mahir Emreli regularnie grał w pierwszym składzie to mógłby Hiszpana szybko dogonić. Ale to na razie mało istotne spostrzeżenie, bo zadaniem Azera jest póki co rozkręcanie gry Legii, gdy tej nie układa się w danym spotkaniu. (IB)
Piast Gliwice - Zagłębie Lubin 0:1
Jeśli klub przegrywa dwa mecze z rzędu to wiedz, że w kolejnym zdobędzie punkt(y). Piast w Gliwicach nie miał prawa przegrać z Zagłębiem, nie strzelając ani jednej bramki, ale w końcu wyjątek potwierdza regułę. Lubinianie w odmienionym składzie i z problemami kadrowymi zachowali czyste konto i pokonali faworytów. Z drugiej strony daleko nam do polecania wielu piłkarzy trenera Żurawia. Znowu wyróżniał się Daniel, ale jego aktywność rzadko przekłada się na punkty w Fantasy. Aż siedem oczek przyniósł nam Patryk Szysz (2.2, 34 pkt), który grał naprawdę… kiepsko. Rozkręcił się trochę w drugiej połowie, ale chwilę później musiał zostać przesunięty na lewą obronę (nie, to nie żart). Koniec końców znalazł się jednak w odpowiednim miejscu, a z takim terminarzem wciąż można traktować go jako intrygującą opcję.
Piast przegrał w domu ze słabym Zagłębiem, więc nieśmiało będziemy rozmawiali o pozytywach ze strony gliwiczan. Trudno wyróżnić kogoś z formacji ofensywnej – Damian Kądzior (2.6, 15 pkt) nakręcał xA głównie z sfg (ale skutecznie, bo miał 3 kluczowe podania), Kristopher Vida i Alberto Toril byli natomiast mało widoczni. Do sytuacji dochodził, grający niżej, Sokołowski, ale nie jest opcją w optyce Fantasy. Imponował Martin Konczkowski, kilkukrotnie był bliski asysty. Przede wszystkim miał jednak zachować czyste konto, a to się nie udało… (IB)
Wisła Kraków - Lechia Gdańsk 2:2
Niejednoznaczny mecz do oceny. Więcej z gry w przekroju całego spotkania na pewno miała Wisła. Dość powiedzieć, że gospodarze oddali w tym spotkaniu 21 strzałów (w tym 8 celnych) oraz wykonali 14 rzutów rożnych. Aktywnie i wysoko przez większą część meczu grał zasługujący na wyróżnienie w kontekście Fantasy Konrad Gruszkowski (1.2, 19 pkt). Problemem w jego przypadku, podobnie jak przy strzelcu dwóch świetnych (!) bramek – Michała Frydrycha (1.8, 29 pkt) – jest potencjał na czyste konta, a raczej jego faktyczny brak. O ile gra ofensywna Wisły mogła się podobać, o tyle w defensywie zdarzały się niepokojące sytuacje. Lechia była niejednokrotnie w stanie stosunkowo łatwymi środkami przedostać się pod bramkę Wisły. Jest to przy tym o tyle istotne, że w naszym terminarzu Wisła zajmuje obecnie ostatnie miejsce i ma przed sobą spotkania z Lechem, Pogonią i Piastem. Opcje ofensywne? Yaw Yeboah aktywny przez większą część spotkania, z częścią stałych fragmentów. Dzielił je w dalszym ciągu ze Michal Skvarką, który jednak już tak aktywny nie był. Dobrą zmianę dał Dor Hugi, a Jan Kliment na skrzydle nie wyglądał zbyt przekonująco. Jeżeli chodzi natomiast o gości, to przez większą część spotkania głównie się bronili, z rzadka wyprowadzając swoje akcje. Jeżeli już do tego doszło, to przy takich działaniach zaczepnych podobać mogli się zwłaszcza Joseph Ceesay (1.7, 23 pkt) i Ilkay Durmus (2.0, 22 pkt), a także – o dziwo – niejednokrotnie dobrze się ustawiający Maciej Gajos (1.9, 24 pkt). Przełamanie Turka może mu dodać wiatru w żagle, bo niezmiennie, czysto piłkarsko, wygląda na faceta ze sporym potencjałem. W trosce o atmosferę w drużynie upraszamy go jednak, aby na przyszłość nie zabierał samozwańczo piłki koledze (Pietrzakowi) przy bezpośrednim wolnym. No chyba, że każdą taką sytuację zamierza skończyć podobnie ja tę w niedzielę (Paweł Kieszek mimo wszystko mógł się chyba zachować nieco lepiej). Przed Lechią zmiksowany terminarz (spotkania z Piastem i Legią przedzielone meczem z Górnikiem Łęczna, a w 11 kolejce Bruk-Bet). Tym samym stawiamy spory znak zapytania przy ewentualnych inwestycjach w piłkarzy z Gdańska. (MM)
Raków Częstochowa - Lech Poznań 2:2
Po bardzo emocjonującym spotkaniu w Częstochowie Raków zremisował z Lechem Poznań 2:2 i dzięki temu drużyna z Poznania utrzymała fotel lidera oraz nadal pozostaje bez porażki. Spotkanie lepiej zaczęli podopieczni Macieja Skorży za sprawą Mikaela Ishaka (3.60, 30 pkt.), którego strzały najpierw obronił Kovacevic, a następnie piłkę z linii bramkowej wybijał obrońca Rakowa. Swoje szanse miał także nowy nabytek Lecha Ba Loua (2.00, 2 pkt.). Pokazał kilkukrotnie, że potrafi wykonać szybki drybling, dograć celne podanie oraz uderzyć groźnie zza pola karnego. Jest to gracz, który ma spory potencjał w kontekście Fantasy i warto rozważyć jego osobę do składu. Tak jak pisaliśmy w zapowiedziach żadna z drużyn nie utrzymała czystego konta. Słaby występ zaliczył Barry Douglas. Dostał on trzecią żółtą kartkę w tym sezonie oraz spowodował rzut karny którego na bramkę zamienił Marcin Cebula, Strzelec pierwszego gola dla Rakowa nie dokończył spotkania i już w pierwszej połowie musiał opuścić boisko, na razie nie wiadomo jak poważny jest to uraz. Na początku drugiej połowy Raków za sprawą Musiolika zdobył drugiego gola i wydawało się, że spokojnie dowiezie wynik do końca spotkania zwłaszcza, że Lech wyglądał bardzo słabo i popełniał sporo błędów. Sygnał do ataku w drużynie Kolejorza dał Jakub Kamiński (2.20, 40 pkt.) którego sporo osób powoli skreślało ze swoich składów Fantasy. Najpierw zaliczył asystę przy golu Joao Amarala (2.10, 38 pkt.), a później po błędzie obrońców Rakowa wpadł w pole karne i wywalczył karnego. Do piłki podszedł Ishak, który pewnie wykonał jedenastkę i doprowadził do wyrównania w tym spotkaniu. W końcówce spotkania stuprocentową okazję zmarnował Amaral i ostatecznie mecz zakończył się sprawiedliwym remisem. (MW)
Górnik Łęczna - Wisła Płock 3:2
Charakterna, pełna pasji wygrana Łęcznej to był prawdziwy hit. Zespół trenera Kieresia jest co mecz skazywany na porażkę, w domowym pojedynku z Płockiem przegrywał 0:2 w 53 min spotkania, a mimo to zdołał się podnieść. Siedem zmian w podstawowym składzie wydawało się ruchem histerycznym, ale te zmiany wprowadziły pewien spokój i lepszą organizację gry. Choć Górnik przegrywał, to trzeba przyznać, że nie popełniał rażących błędów. Jednocześnie miał duży problem z przedostawaniem się pod bramkę Kamińskiego. Jak widać po końcowym wyniku to się zmieniło w drugiej połowie. Bardzo dobry mecz rozegrał Śpiączka – obecnie 4 napastnik fantasy, kilka razy świetnie pokazał się Damian Gąska i pewnie można napisać jeszcze o kimś kilka ciepłych słów, ale wtedy patrzę w kalendarz i przed Łęczną widzę Legię, Lechię, Pogoń… A ponieważ rozmawiamy o fantasy to mina mi rzednie. W Płocku pod nieobecność Rafała Wolskiego, Mateusz Szwoch zagrał wyżej i kilka razy pokazał swoje umiejętności. Ostatecznie zaliczył asystę i trafienie z jedenastki. Jeśli wróci na ofensywniejszą pozycję, być może znów będzie opcją. W przeciwnym razie, szkoda zachodu. Karnego wywalczył Damian Warchoł i był aktywny w kilku innych sytuacjach. Biorąc pod uwagę jego cenę i dorobek punktowy – zostawiamy to nazwisko w notesach. Blado wypadł natomiast Łukasz Sekulski, w którego osobiście wierzyłem w tym meczu. Koniec końców, heroiczna i zasłużona wygrana Górnika, która być może niewiele wnosi do rozważań o fantasy (KB)
Radomiak Radom - Pogoń Szczecin 1:1
“Portowcy” już na początku spotkania przejęli inicjatywę i na efekty nie musieli długo czekać. W drugiej minucie starcia do siatki rywala trafił Piotr Parzyszek (2.3, 16 pkt) po asyście Luisa Maty. Trzeba zwrócić uwagę na napastnika Pogoni. Wydaje się właśnie, że zawodnika o takim profilu brakowało Koście Runjaiciowi. Nie była to jedyna szansa na gola, którą miał w tym meczu Parzyszek. W następnych minutach obie ekipy miały okazję na trafienia. W zespole Radomiaka najbliżej wyrównania wyniku byli Machado oraz Raphael Rossi, który skierował futbolówkę w słupek! Ewidentnie ochotę na pierwszego gola w obecnym sezonie miał Rafał Kurzawa (1.9, 10 pkt). Reprezentant Polski dwukrotnie sprawdzał strzałami z rzutów wolnych czujność Filipa Majchrowicza (0.6, 22 pkt), który nie dał się jednak pokonać. W drugiej odsłonie świetną okazję zmarnował Michał Kucharczyk. “Kuchy” trafił prosto w golkipera Radomiaka. Gospodarze ambitnie walczyli o zmianę rezultatu, jednak wydawało się, że Dante Stipica utrzyma czyste konto i ucieszy sporą część graczy Fantasy Ekstraklasy. W poprzeczkę trafił wprowadzony w przerwie Mario Rondon! Ciężar gry na swoje barki wziął w końcówce spotkania Leandro (1.7, 18 pkt). Kapitan ekipy Dariusza Banasika dwoił się i troił pod bramką rywala, ale piłka aż do dziewięćdziesiątej minuty nie chciała wpaść do siatki gości. Wtedy Leandro popisał się kapitalnym uderzeniem z lewej nogi i nie dał szans na udaną interwencję “chorwackiej ośmiornicy”. Sprawiedliwy remis w Radomiu. Pogoń po raz kolejny straciła punkty w samej końcówce meczu. (TK)