Podsumowanie 13. kolejki wg FS

Faworyci zawiedli! Bezbramkowe remisy Lecha i Rakowa, szokująca porażka Śląska i piękny comeback Jagielloni. Przed tą kolejką wydawało się, że idealnym rozwiązaniem byłby skład z pięcioma napastnikami, a w dzisiejszym podsumowaniu chwalimy głównie obrońców. Sprawdźcie, którzy zawodnicy zaimponowali nam najmocniej i którym wróżymy powtórkę sukcesu w następnych gameweekach.

Cracovia - Radomiak Radom 1:2

Przed piątkowym meczem, wielu menedżerów skłonnych było typować 1:1 jako końcowy wynik w tym pojedynku. I prawdę mówiąc wiele wskazywało na to, że tak ten mecz się zakończy. Pewna różnica względem poprzednich meczów Radomiaka polegała na tym, że tym razem to oni strzelili jako pierwsi. O wykonanie jedenastki pokłócili się Angielski (1.9, 46 pkt) z Mauridesem, ale po bramce Karola to Brazylijczyk pierwszy uściskał strzelca. Warto odnotować, że polski napastnik punktuje w trzecim meczu z rzędu, a w Krakowie miał więcej sytuacji niż wspomniany karny. W ciągu całego meczu pojawiały się okazje z obu stron, ale żadna z nich nie podniosła ciśnienia obserwatorom. Może z wyjątkiem rajdu Kaputa, który powinien zakończyć się lepszym strzałem. Michał chyba jednak przestraszył się, że ma szansę na wspaniałą bramkę :-) Tradycyjnie kilka superobronami popisał się Majchrowicz (0.7, 39 pkt). Trafienie dla Cracovii zaliczył Piszczek i ciekawe czy tym samym zasłuży sobie na zaufanie Probierza. Przy zdrowym Alvarezie pewnie będzie ciężko, ale nie da się ukryć, że w przekroju spotkania Filip nie zaprezentował się gorzej niż van Amersfoort. Kiedy wydawało się, że mecz Radomiaka zakończy się jak zwykle, czyli remisem, dobrą akcję na lewym skrzydle przeprowadził Radecki, dośrodkował na głowę kompletnie niepilnowanego Bogusza, a ten kozłem zdołał pokonać Hrosso. I obrońcy i bramkarz Cracovii powinni zachować się lepiej. Radomiak wygrał po raz pierwszy na wyjeździe, Cracovia zagrała przewidywalnie. Oba zespoły budzą wątpliwości pod kątem inwestycji w ich piłkarzy przed najbliższymi kolejkami, ale o tym przeczytacie w czwartkowej #PrognozaSkauta (KB)

Stal Mielec - Lech Poznań 0:0

Trener Maciej Skorża po meczu w Pucharze Polski zwracał uwagę na to, że martwi go skuteczność jego drużyny i w piątkowym spotkaniu widać było problemy ze zdobyciem gola przez Lecha jak na dłoni. Kolejorz zremisował bezbramkowo ze Stalą Mielec i zakończył serię wygranych spotkań. Obraz meczu wyglądał właściwie tak samo przez cały czas. Gra głównie toczyła się na połowie gospodarzy i tylko kilkukrotnie gościli oni pod bramką Filipa Bednarka oddając w tym meczu zaledwie 5 strzałów. W drużynie Stali na słowa uznania zasługuje jedynie bramkarz Rafał Strączek, który dwoił się i troił aby utrzymać korzystny wynik dla swojej drużyny. Lechowi brakowało pomysłu jak rozbić głęboko ustawioną defensywę Stali. Słabsze zawody rozegrał Mikael Ishak (3.70, 63 pkt.), który nie potrafił wykorzystać dobrych okazji do zdobycia gola oraz wykazywał się dużą niedokładnością przy podaniach. Blisko zdobycia gola był Kamiński (2.30, 80 pkt.), ale piłka po jego uderzeniu z głowy wylądowała na poprzeczce oraz Amaral (2.40, 81 pkt.), który próbował zaskoczyć Strączka strzałami z dystansu. Ten mecz był raczej wypadkiem przy pracy dla Lecha Poznań i nadal warto trzymać piłkarzy tej drużyny w składach Fantasy, natomiast ekipa Stali pokazała, że na własnym boisku będzie potrafiła urwać punkty niejednemu faworytowi.

Bruk-Bet Termalica Nieciecza - Śląsk Wrocław 4:3

Cóż to było za widowisko! Niech żałują ci, którzy nie mieli przyjemności oglądać tego meczu! Gdybyśmy mieli opisać wszystkie groźne akcje w tym spotkaniu, to na pewno tekst objętościowo nie zachęciłby Was do jego przeczytania. Nie ukrywamy, że części z naszej ekipy, która nie jest fanem Erika Exposito (2.2, 68 pkt.), zrobiło się bardzo gorąco już w ósmej minucie meczu. Hiszpan wcześniej zaliczył asystę, a wtedy dodał do niej gola. Pech chciał, że napastnik Śląska był na minimalnym ofsajdzie i właśnie na asyście zakończył swoje punktowanie w tym meczu. Exposito był chyba czołową postacią Śląska podczas sobotniego pojedynku, ale brakowało mu skuteczności. Miał przynajmniej jeszcze dwie klarowne szanse na gola. Tym razem Hiszpan nie pokarał graczy, którzy w niego nie zainwestowali, ale dał jasny sygnał, że trzeba mieć go na uwadze. Z dwójki ofensywny pomocników wrocławian lepiej zapunktował Robert Pich (2.1, 58 pkt.), ale nam bardziej podobał się Mateusz Praszelik (1.9, 53 pkt.). Młodzieżowiec Śląska jest dobrej formie, jednak piłka bardziej szukała Słowaka. Naprawdę bardzo ciężko wskazać z tej dwójki jednego gracza, którego kupilibyśmy do naszych składów. Szczególnie w pierwszej odsłonie nieźle prezentował się Dino Stiglec (1.9, 30 pkt.). Chorwatowi na dobre wychodzi rywalizacja z Victorem Garcią. Lewy wahadłowy był niezwykle aktywny w ofensywie i w jednej sytuacji skierował nawet piłkę w słupek, ale potem okazało się, że podający Exposito był na niewielkim ofsajdzie. Na koniec Adrian Łyszczarz. Jacek Magiera wyprowadził tego zawodnika na ostatnie dziesięć minut i niemalże odmienił on losy meczu! Łyszczarz w siedem minut zdobył dwa gole, ale czy zapewnił sobie tym występem miejsce w jedenastce? Raczej nie. W zespole gospodarzy na wyróżnienie zasłużył Muris Mesanović (1.8, 29 pkt.). “Bośniacki Kun Aguero” udokumentował swój dobry występ golem. Widać, że napastnik “Słoni” jest aktualnie w niezłej formie. Ładnie pokazał się również Roman Gergel (1.8, 19 pkt.). Słowak wielokrotnie starał się otwierać podaniami drogę do bramki rywala. Finalnie skończyło się na asyście oraz wywalczonym rzucie karnym. Jedenastkę zmarnował Piotr Wlazło. Nie wiemy, jakie spojrzenie ma na tę sytuację Mariusz Lewandowski, ale trzeba pamiętać, że w pierwszej lidze egzekutorem rzutów karnym w zespole z Niecieczy przez pewien czas właśnie Gergel. Może to czas na zmianę? (TK)

Warta Poznań - Lechia Gdańsk 0:2

Ogromna dominacja Lechii niemal do końca meczu nie mogła znaleźć potwierdzenia w bramkach. Kiedy wreszcie w doliczonym czasie gry Paixao (2.7, 50 pkt) pokonał Lisa z rzutu karnego, obiektywnym kibicom mogło zrobić się żal Warty. Samobój Grzesika dopełnił obrazu rozpaczy. Warta przez większość spotkania była tłem dla zespołu Kaczmarka, ale trzeba im oddać, że bronili się zaciekle (rewelacyjny Lis), a nawet udało im się stworzyć okazje bramkowe.  Po błędzie Żukowskiego i Nalepy, przed szansą w pierwszej połowie stanął aktywny Rodriguez, ale minimalnie się pomylił. Piłka szukała Hiszpana. Pod koniec pierwszej połowy zakręcił w polu karnym gdańszczan i oddał strzał, który wylądował na słupku. Poza Rodriguezem i Lisem nie sposób kogokolwiek wyróżnić w zespole Tworka. Papeau, który z marszu miał podnieść jakość ataku Warty, nawet wiatru nie robi za bardzo. Dużo wiatru robili natomiast gracze Lechii. Wyglądało to lepiej jak w przypadku Durmusa i gorzej jak w przypadku Diabate. O Malijczyku, trener Kaczmarek mówi, że ma duży potencjał, ale wciąż jest bardzo surowy. I to rzuca się w oczy. Ma drybling, nie boi się ryzyka, ale ciężko ocenić ile w tym brawury, a ile głupoty. Reasumując, wygrał zespół lepszy, który stworzył sobie wiele dobrych okazji. Gajos dobrze bił sfg, Zwoliński raził nieskutecznością, ciekawe wejście miał Terrazzino. Brakowało wykończenia (czasem zimnej krwi, czasem odrobiny szczęścia), ale wszystkie nazwiska które wymieniamy w optyce Fantasy powinny zostać w naszych notesach na mecze z Zagłębiem czy Stalą. (KB)

Górnik Zabrze - Zagłębie Lubin 0:0

Mecz niewykorzystanych okazji. Trudno wyróżnić konkretnych zawodników, bo wielu z nich miało swoje pięć minut w tym spotkaniu. Szysz, pod nieobecność Daniela, wziął na siebie odpowiedzialność za kreację i stworzył Zivcowi dwie świetne sytuacje. Przełamania szukał również Podolski, który oddał kilka groźnych strzałów (zdobył nawet bramkę, ale z pozycji spalonej), ale to nie wystarczyło, żeby zdobyć pierwszą bramkę po powrocie do Ekstraklasy. Okazję mieli też Jimenez i Nowak, ale mało w tym konkretów. Janża (1.9, 33 pkt) i Hładun wynagrodzili cierpliwych, a patrząc na terminarz i walory ofensywne, prędzej zaufalibyśmy defensorowi Górnika. (IB)

Jagiellonia Białystok - Piast Gliwice 3:3

Trener Mamrot zaproponował nowe ustawienie – w przedmeczowym wywiadzie wskazywał, że przez cały tydzień trenowali 3-4-3, gdyż „chcą mieć więcej możliwości w ataku”. I trzeba przyznać, że te możliwości się dosyć dobrze uwidoczniły, a każdy z zawodników ofensywnego tercetu, dołożył cegiełkę do osiągniętego wyniku. Jaga w całym spotkaniu oddała 19 strzałów, w tym 8 celnych i egzekwowała 11 rzutów rożnych. Piast odpowiednio 3 celne strzały i 3 gole oraz jeden róg. Do wyróżnienia i obserwacji po tym meczu dość zaskakująco – Cernych (1.9, 47 pkt) – to on, a nie Imaz wykorzystał rzut karny, dodatkowo miał asystę przy trafieniu Bidy, zdobył jeszcze jedną bramkę nieuznaną po minimalnym spalonym, a także miał świetną sytuację na kolejną oraz na drugą asystę, z której nieudanym wykończeniem ograbił go Imaz. Sporo, a przecież Litwin także jest pomocnikiem w Fantasy. Co się tyczy Imaza (2.6, 62 pkt), to zrobił swoje – zdobył bramkę i również w jego przypadku, powinno być coś więcej w tym meczu (sam na sam z Plachem zepsute i być może ukradziona asysta przy nieuznanej bramce Bidy). Z graczami Jagi trzeba jednak uważać z względu na terminarz, gdyż w 3 najbliższych spotkaniach czekają ich wyjazdy do Wrocławia i Warszawy oraz domowe spotkanie z Wisłą Kraków. Piast pokazał na Podlasiu niewiele atutów piłkarskich, a drugą połowę przespał całkowicie, oddając pole gry gospodarzom. Nie przeszkodziło to jednak Kądziorowi, w zdobyciu kolejnych punktów. Na małe wyróżnienie zasłużył również Toril – za bardzo ładna asystę przy bramce Pyrki. Piłka bywa przewrotna, bo słabe zawody grał Chrapek, a jednocześnie to właśnie on zdobył najładniejszą bramkę meczu. Przy Piaście ciężko o specjalne polecenia po tym spotkaniu, ale też trzeba zauważyć, że w 3 następnych kolejkach podopiecznych trenera Fornalika czekają domowe mecze z Wartą i Bruk-Betem (przedzielone jednak wyjazdem na Lecha). Tym samym posiadacze trzymają zawodników z Gliwic, a ci, którzy nikogo z Piasta nie mają, mogą się zastanowić przede wszystkim nad Kądziorem, gdyż Toril ma w swojej formacji wciąż mocną ligową konkurencję i ciężko go zmieścić przy 3 slotach w ataku. (MM)

Wisła Płock - Wisła Kraków 2:0

Nie wiemy czy to COVID czy jakaś inna choroba trawi krakowską Wisłę, ale trener Gula musi szybko znaleźć jakieś rozwiązania. Goście w początkowej fazie meczu mieli przewagę i powinni prowadzić, ale dobre sytuacje zmarnowali Brown Forbes i Skvarka. Później było już tylko gorzej. Cały mecz dużo próbował Yeboah, ale choć chwilami było widowiskowo, to jednocześnie mało efektywnie. Nie tylko kreacja zawodziła. Defensywa przy stałych fragmentach gry (tak padły obie bramki dla Nafciarzy) była dramatyczna. Frydrych na defensywnym pomocniku to nieporozumienie, akcje bocznymi sektorami poza indywidualnymi próbami Yeboah w zasadzie nie istniały. Podopiecznych trenera Guli czekają teraz derby, a następnie wyjazd do Białegostoku i szczerze mówiąc ciężko doszukać się jakichkolwiek argumentów za inwestowaniem w graczy Wisły. Tej z Krakowa, bo w przypadku tej z Płocka jest lepiej, zwłaszcza w meczach domowych, prawda? Kolejna wygrana u siebie, zasłużona. Trzeba też uczciwie powiedzieć, że Nafciarze nie grają porywającego futbolu, ale są bardzo konsekwentni, dobrze zorganizowani i mają dobre stałe fragmenty gry. Dziś w ten sposób zdobyli obie bramki, wykańczał każdorazowo Sekulski (1.8, 41 pkt), który jednak opuszczał boisko lekko utykając i jego sytuacja zdrowotna będzie wymagała sprawdzenia. Dobry mecz rozegrał aktywny w ofensywie Wolski (1.7, 51 pkt), z ładną asystą przy pierwszej bramce. Niesadzalny wydawał się przy tych statystykach Warchoł, a jednak dziś zaliczył tylko niezły, bo niezły, ale jedynie epizod z ławki. Pod rozwagę i do obserwacji. Czyste konto i całkiem sprzyjający terminarz powodują, że być może warto również przyjrzeć się opcjom defensywnym z Płocka. Dziś asystę zanotował Michalski (1.5, 41 pkt), za chwilę z pauzy za kartki wróci Tomasik (1.7, 22 pkt), który ostatnio wykonywał znaczną część stałych fragmentów gry, a na opcję do składu zaczyna wyglądać krótkoterminowo nawet Kamiński (1.7, 31 pkt), ale to już niektórzy wiedzą, prawda Skaucie Igorze? ;-) (MM)

Górnik Łęczna - Raków Częstochowa 0:0

Niewykorzystane okazje… mogły się zemścić. Absolutny faworyt, Raków, dochodził do sytuacji, ale niechętnie trafiał do bramki. Petrasek (2.2, 27 pkt) grał bardzo wysoko, ale to Niewulis (2.0, 38 pkt), dryblingiem w polu karnym rywala, wywalczył “jedenastkę”. Tę natomiast zmarnował Tudor (2.3, 52 pkt), który poza tym uderzeniem w słupek, prezentował się naprawdę dobrze. To on zaliczył piękną asystę przy nieuznanym golu Lopeza (2.9, 76 pkt). Jeśli o wyróżnienia w drużynie Rakowa chodzi, mały plusik należy również postawić przy nazwisku Cebuli, który dał niezwykle obiecującą zmianę. W zespole Górnika natomiast do najlepszych sytuacji dochodzili Mak i Krykun, ale nie są to ciekawe opcje do Fantasy. Śpiączka znowu był raczej niewidoczny, więc doceniamy progres w zespole trenera Kieresia, ale nie inwestujemy jeszcze w jego piłkarzy. (IB)

Legia Warszawa - Pogoń Szczecin 0:2

Efekt nowej miotły w drużynie Legii nie zadziałał, drużyna jest pogrążona w kryzysie i przegrywając z Pogonią 2:0 zsunęła się do strefy spadkowej. Od początku meczu byliśmy świadkami wymiany ciosów choć konkretniejsze i ciekawsze akcje budowała drużyna Pogoni. Akcje Legii kończyły się na 20 metrze przed bramką gości, później jedynym rozwiązaniem było zagranie piłki do boku i wrzucenie jej w pole karne, większość takich piłek była grana z lewej strony przez Mladenovicia, którego dośrodkowania nie były najwyższej jakości. Najgroźniejszą sytuację pod bramką Pogoni legioniści mieli po błędzie Stipicy (2.20, 52 pkt.), który wybijając piłkę trafił w Emreliego, a piłka po uderzeniu w azera odbiła się od słupka. Zdecydowanie lepiej wyglądały akcje Pogoni, łatwość z jaką dostawali się pod bramkę gospodarzy mogła niepokoić kibiców Legii. Pod koniec pierwszej połowy jedna z tych akcji zakończyła się golem. Dośrodkowana w pole karne piłkę przez Bartkowskiego (2.10, 39 pkt.) na gola zamienił niekryty Luka Zahovic (1.80, 44 pkt.). Druga połowa rozpoczęła się równie dobrze jak zakonczyla dla Portowców. Fantastycznie rozegraną akcje przez gości na gola zamienił Rafał Kurzawa, a drugą asystą w tym meczu popisał się Bartkowski. Do końca meczu Legia biła głową mur nie potrafiąc przebić się przez defensywę Pogoni nadziewając się na kontry i jedna z nich mogła się zakończyć golem dobrze dysponowanego w tym meczu Sebastiana Kowalczyka, ale w kluczowym momencie akcji popełnił błąd skutkujący utratą piłki. Jak już pisaliśmy kryzys w Legii trwa i nie ma widoków na lepszą przyszłość, natomiast drużyna Pogoni potwierdza mistrzowskie aspirację i powinniśmy znaleźć miejsce  naszych składach dla piłkarzy Portowców.

W powyższych tekstach korzystaliśmy z oficjalnych statystyk Ekstraklasa SA

Nie czekaj! Załóż drużynę już dziś i wygraj.
Zarejestruj się i walcz o cenne nagrody!


Załóż konto