Informacje, że Leonardo Rocha i Piotr Samiec-Talar nie zagrają, powodują, że ze zwycięstwa w LOTTO CUP może się cieszyć Patryk Polakowski, menedżer klubu PIEKIELNI (na zdjęciu z prawej). Do pełni szczęścia brakuje, żeby Petr Schwarz uzyskał jakieś dodatkowe punkty. Wówczas ze zdobycia PUCHARU FANTASY będzie się cieszył Tomasz Szczęch, menedżer klubu LOS PAPROCANOS (na zdjęciu z lewej). Nadchodzi 32. minuta, Schwarz dośrodkowuje z rzutu wolnego, piłka po głowie obrońcy Radomiaka wpada do siatki, mamy ASYSTĘ LOTTO! No i w tym momencie, nomen omen, czeka nas LA ZABAWA *
>> LOTTO CUP
>> Puchar Fantasy
Patryk Polakowski (Piekielni), zwycięzca LOTTO CUP
- W LOTTO Fantasy Ekstraklasa biorę udział od sezonu 2019/20, ale prawdziwe granie zaczęło się dwa lata później, kiedy dołączyłem ligi prywatnej, w której grali już moi znajomi, LA ZABAWA *
Oficjalny menedżer naszej najważniejszej ligi zabiera mi trochę czasu, ale co tam. Pierwszy rytuał zaczyna się już w poniedziałkowy poranek przy kubku gorącej kawy. To wtedy odbywają się pierwsze konsultacje dotyczące transferów na najbliższą kolejkę z kumplami z ligi - Tomkiem Szczęchem (Los Paprocanos) i Kamilem Kulpą (Młoty). Za każdym razem obiecuję sobie, że do piątku dam radę wytrzymać bez wykonywania roszad, ale - niestety - od wtorku do zamknięcia okienka transferowego dużo się wewnątrz składu dzieje. Ech, po zielonych i czerwonych strzałkach w statystykach mojego klubu widać, że minusów tyle samo co plusów (śmiech).
W obecnej edycji w lidze LA ZABAWA przestałem się liczyć gdzieś w okolicach 13. kolejki, ale nie ma zmiłuj, walczymy do końca, bo w naszych wewnętrznych zasadach premiowania rywalizujemy o tytuł „Najwięcej punktów w kolejce”. I - co ciekawe - ta niewinna zasada zaprowadziła mnie do sukcesu w LOTTO CUP. Ale po kolei.
Po 15. kolejce w dziale WIADOMOŚCI pojawił się artykuł, gdzie wskazaliście „Piekielnych” jako drużynę, która jeszcze nie przegrała w LOTTO CUP. To był pierwszy szok, bo kompletnie o tym nie wiedziałem. A teraz szok numer dwa. W tym samym artykule trochę niżej jest wymieniony zespół Los Paprocanos, kolegi Tomka, który robił furorę w Pucharze Fantasy. On też nic o tym nie wiedział.
Opowiadając o Tomku, nie sposób wspomnieć, że jako urodzony optymista wciąż wierzy, że będzie nam dane do składów w LOTTO Fantasy Ekstraklasa wybierać zawodników z naszego GKS Tychy. Wspólnie ustaliliśmy, że 14 grudnia, a więc w dniu ostatniego meczu rundy jesiennej (ŚLĄSK - RADOMIAK) spotykamy się na imprezie urodzinowej moich dzieci, przy okazji kibicując „naszym”.
Nim do tego doszło, musiałem pokonać w LOTTO CUP dwóch rywali. Z pierwszym poradziłem sobie gładko, ale z drugim walka trwała do samego końca. Uratował mnie Samuel Mraz, który zaliczył asystę w meczu z Radomiakiem. Ostatnia, decydująca kolejka, miała być dla mnie - i tak było - formalnością, bo grałem z nieaktywnym przeciwnikiem, a miałem jeszcze bonus ŁAWKA PUNKTUJE. I tutaj moglibyśmy zakończyć historię, ale tak naprawdę, to ona dopiero się zaczyna (śmiech).
Żebym zajął pierwszą lokatę w LOTTO CUP, to swój pojedynek w decydującej rundzie spotkań musi przegrać dotychczasowy lider, LuckyStrike2. Wychodzi zatem, że w ostatniej kolejce nie będę pasjonował się swoim meczem, tylko będę kibicować drużynie TSWisłaKraków2, która gra z liderem. Co ciekawe, bardzo ważne było, żeby w poniedziałkowym spotkaniu Korona Kielce - Pogoń Szczecin czyste zachował Leonardo Koutris. Naprawdę dziwne uczucie, gdy od piłkarza, którego nie masz w składzie, tak dużo zależy.
Dochodzimy do ostatniej ligowej soboty. Informacje, że Leonardo Rocha i Piotr Samiec-Talar nie zagrają, powodują, że mogę się już cieszyć z sukcesu w LOTTO CUP. Jak łatwo się domyślić, obaj zawodnicy byli w składzie drużyny LuckyStrike2, w tym Rocha na kapitanie. Po tych wiadomościach całą uwagę skupiamy na finale Pucharu Fantasy. Od razu dodaję, że najgłośniej było w 32. minucie meczu, gdy Petr Schwarz zaliczył Asystę LOTTO (śmiech).
Tomasz Szczęcz (Los Paprocanos), laureat PUCHARU FANTASY
- Ach, co to była za runda, w końcu po wielu latach zabawy (a pamiętam jeszcze te papierowe edycje konkursu WYGRAJ LIGĘ) i do mnie uśmiechnęło się szczęście. I to w podwójnej postaci!
Ale po kolei. Zaczęło się średnio, żeby nie napisać - kiepsko. Pierwsze siedem kolejek do zapomnienia, słabe punktowanie, odległe miejsce to efekt eksperymentowania ze składem. I kiedy powoli zapominałem już o klasyfikacji generalnej, to wciąż była nadzieja w naszej lidze LA ZABAWA.
Przełom nastąpił w ósmej kolejce, kiedy to zdecydowałem się uruchomić DZIKĄ KARTĘ. Później było już coraz lepiej. Od razu uruchomiony JOKER w podwójnej kolejce i rewelacyjne 108 punktów! Jesus Imaz na kapitanie 22 punkty, Joao Moutinho 24, a wchodzący z ławki Leonardo Rocha 15 punktów. To pozwoliło na gigantyczny skok nie tylko w generalce, ale przede wszystkim włączyłem się do walki o zwycięstwo w LA ZABAWIE. Za chwilę tej radości było jeszcze więcej, bo z Waszego Fantasy Raportu dowiedziałem się, że moja drużyna znalazła się w ćwierćfinale Pucharu Fantasy. Aż mnie zatkało, gdy to zobaczyłem (śmiech). To samo spotkało mojego przyjaciela Patryka, gdy zobaczył swoich „Piekielnych” w LOTTO CUP. Nie muszę tłumaczyć, jak od tego momentu wzrosła presja na naszych drużynach. W końcu reprezentowaliśmy też naszą zacną ligę (śmiech).
Osobna historia to ostatnia, łączona kolejka – dla mnie finał Pucharu Fantasy. Po pierwszych meczach już witałem się z gąską, ale po niedzielnym spotkaniu Legii Warszawa z Zagłębiem Lublin zrobiło się po japońsku, czyli „jako tako”. A wszystko za sprawą Ryoyu Morishity (gol i 13 punktów), którego miał w składzie mój przeciwnik, MK Cafe Kraków. Najgorsze dla mnie było to, że rywal miał uruchomiony bonus JOKER.
Przed decydującem meczem rundy, Śląsk - Radomiak, liczyłem, że mój wicekapitan Jan Grzesik (grałem KAPITANÓW DWÓCH) dobrze zapunktuje, oraz, że coś ugra Petr Schwarz - mój przeciwnik nie miał go w składzie.
Impreza urodzinowa dzieci Patryka, w której miałem przyjemność uczestniczyć, rozkręciła się w najlepsze po 32. minucie spotkania. Schwarz dośrodkowuje z rzutu wolnego, piłka po głowie obrońcy Radomiaka wpada do siatki, mamy ASYSTĘ LOTTO! Prawdziwa fiesta, la zabawa, bo Piekielni Patryka mają już zapewnione pierwsze miejsce w LOTTO CUP, a ja wychodzę na prowadzenie w finale Pucharu Fantasy. Tylko niestety wkrótce pojawia się niepokój, bo drugiego gola strzela Grzesik, a to oznacza, że w MK Cafe Kraków JOKEREM już nie jest Morishita (26 punktów) tylko właśnie obrońca Radomiaka (34 punkty). Z nieba do piekła, ale - co najważniejsze - z powrotem. Nerwowe liczenie punktów i jest, mamy to, koniec końców 2 punkty na moją korzyść.
W tym miejscu pragnę podziękować mojej kochanej żonie, Basi, za cierpliwość, szczególnie podczas weekendowych sesji z piłką nożną (śmiech). Oraz pogratulować mojemu finałowemu przeciwnikowi MK Cafe Kraków za walkę do samego końca, do tej 95 minuty. Ukłony za wieloletnią rywalizację i emocje należą się również moim kolegom z LA ZABAWA. Dzięki, Panowie.
A wszystkim uczestnikom LOTTO Fantasy Ekstraklasa życzę powodzenia w kolejnych edycjach i radosnych Świąt Bożego Narodzenia!